Brytyjskie Imperial War Museum to właściwe sieć placówek, na które składa się IWM London, IWM North w Machesterze, IWM Duxford, Churchill War Rooms w Londynie, a także zacumowany na Tamizie okręt HMS Belfast.
Podczas mojej ostatniej wizyty w Londynie okazało się, że mam właściwie cały dzień wolny. Postanowiłem więc ponownie zawitać do IWM London, które po raz pierwszy zwiedzałem przed niemalże dwudziestoma laty.
Muzeum w obecnym kształcie, na 5. poziomach oferuje 10 ekspozycji:
– First World War
– Witnesses to War
– A Family in Wartime
– Turning Points: 1934-1939
– War Story: Afganistan 2014
– Secret War
– Peace and Security: 1945-2014
– Curiosities of War
– The Holocaust
– The Lord Ashcroft Gallery: Extraordinary Heroes.Na 3. piętrze zlokalizowano dodatkowo galerię, gdzie znajdują się aktualnie 4 wystawy.
Po wejściu do budynku oczom zwiedzających ukazuje się hall, w którym zgromadzono całkiem ciekawe eksponaty: pocisk V-1, rakietę V-2, samolot Spitfire, Harrier, a także pojazdy samochodowe, wśród których na uwagę zasługuje wrak samochodu-pułapki z Iraku…
Z zainteresowaniem rozpocząłem zwiedzanie od Pierwszej Wojny Światowej. Wystawa jest bardzo ciekawa, dość plastycznie opisuje zarówno jej przyczyny, jak i przebieg – ze szczególnym w mojej ocenie zwróceniem uwagi na „tyły”, czyli społeczeństwo i gospodarkę walczących stron. Ciekawa jest instalacja, w której poruszamy się okopem (oczywiście nie w pełnym tego zwrotu znaczeniu), nad którym wyłania się czołg, a w tle słychać głosy i widać cienie kolegów. Ciekawostka – w latach 90. XX wieku dostępna była płatna instalacja, gdzie faktycznie szło się okopem obsadzonym przez brytyjskich żołnierzy, a w powietrzu unosił się przykry zapach… Pomimo braku tego rodzaju atrakcji, na wystawie znalazło się bardzo dużo informacji oraz materiałów fotograficznych dokumentujących realia wojny pozycyjnej, jaka toczyła się wzdłuż setek mil okopów.
Z dużą ciekawością obejrzałem ekspozycję dotyczącą przełomowych wydarzeń II Wojny Światowej. Tutaj ciekawostka, narracja zaczyna się w 1934 r., kiedy było już wiadomo, że świat zmierza do kolejnego konfliktu. Dość szeroko i interesująco pokazane są przyczyny wynikające z Traktatu Wersalskiego i sytuacji Niemiec.
Nie zabrakło odniesień do Bitwy o Anglię – o której przypomina nie tylko myśliwiec Supermarine Spitfire, lecz także wspomnienia cywilnych mieszkańców bombardowanego Londynu. Nawiasem mówiąc, eksponowany egzemplarz był pilotowany przez kilkunastu pilotów, wśród których znajdowało się także dwóch Polaków.
Innym, ciekawym eksponatem lotniczym jest statecznik pionowy niemieckiego myśliwca Messerschmidt Bf 110. Pilot, z którego samolotu pochodzi ów element płatowca, zestrzelił 121 brytyjskich bombowców, wśród których było co najmniej 59 Lancasterów (jak podaje Muzeum – około 5 eskadr samolotów). W kwietniu 1945 r. jego maszyna została zniszczona na ziemi. Otrzymał więc kolejną, na której ogonie oznaczono wszystkie jego 121 zwycięstw w walkach powietrznych. Samolot, z którego pochodzi eksponowany statecznik został zdobyty na lotnisku przez Brytyjczyków.
Nie odbiegając od tematyki lotniczej, przenieśmy się nad Pacyfik. Oto bowiem esponowany wrak japońskiego myśliwca Mitsubishi A6M – popularnego „Zero”. Egzemplarz wyprodukowany w 1943 r. został odnaleziony 50 lat po wojnie na wyspie Toroa w archipelagu Wysp Marschalla. Uszkodzony w walkach, został zepchnięty z „płyty” lotniska i ukryty w dżungli.
Kolej na sprzęt wojsk lądowych – bardzo ciekawy, moim zdaniem, jest eksponowany czołg T-34. Pochodzi on z produkcji powojennej, z 1954 r. Wyprodukowany w ówczesnej Czechosłowacji, wyeksportowany do Egiptu. W trakcie wojny Yom Kippur w 1973 r. zdobyty przez wojska Izraela. Przekazany Muzeum pod koniec lat 70. XX wieku.
Innym, dość nieoczekiwanym eksponatem pochodzącym z Bliskiego Wschodu, jest… egipska kuchnia polowa. Zdobyta przez Brytyjczyków w 1956 r. w strefie Kanału Sueskiego. Pozostając przy tego rodzaju „zdobyczach”, wspomnijmy jeszcze Brytyjsko-Argentyński konflikt o Falklandy-Malwiny w 1982 r., z którego pochodzi… trzyczęściowy, składany stół sztabowy zdobyty na Argentyńczykach.
Wracając do wspomnień z pierwszej wizyty w Muzeum, muszę odnotować ówczesną wystawę dotyczącą czasów Zimnej Wojny. Także i obecnie okres ten ma swoją ekspozycję, jednak jej siła oddziaływania na widza jest niewspółmiernie mniejsza od tego, co widziałem przed niemalże dwudziestoma laty. Główna uwaga, jaką mogę sformułować, to zbyt mały nacisk położony na wykazanie, że Świat faktycznie znajdował się nie na krawędzi wojny, a zagłady jądrowej.
Drugim elementem ówczesnej wystawy była walka wywiadów i kontrwywiadów. Z tego akurat „klimatu” dużo pozostało, pojawiło się także sporo nowych elementów – a to za sprawą ekspozycji Secret War, na którą składają się części dotyczące: MI5, MI6, łączności specjalnej, SOE oraz brytyjskich sił specjalnych.
Oprócz zwyczajowego w takich sytuacjach omówienia historii służb kontrwywiadu i wywiadu Wielkiej Brytanii, a także ich wyposażenia, wskazano kilka kwestii związanych z operacjami, jakie te siły prowadziły. Na uwagę zasługuje SOE, czyli The Special Operations Executive, a szczególnie mapa Europy z zaznaczonymi miejscami, w których miały miejsce operacje. Moją uwagę przykuł zarys granic Polski.
Omówiono także operację, w trakcie której żołnierze SAS (Special Air Service) uwolnili zakładników przetrzymywanych w ambasadzie Iranu w Londynie, zajętej przez terrorystów z ugrupowania o nazwie Demokratyczny Front Rewolucyjnego Wyzwolenia Arabistanu, pochodzącego z Chuzestanu. Operacja dość szeroko znana, ale w Muzeum miałem okazję zobaczyć makietę ambasady oraz symulację akcji odbicia zakładników, która pokazuje krok po kroku, w jaki sposób działali żołnierze.
Nie sposób opisać wszystkiego – w takim przypadku musiałbym nie tyle zwiedzać, ile bardziej dokumentować eksponowane zbiory, odbierając przy tym radość zwiedzania tym, którzy zapoznaliby się z moimi informacjami. Gorąco zachęcam do odwiedzin.
Kanał RSS komentarzy